Kręgielki – już sama nazwa , nie mówiąc o widoku czy smaku, porusza najczulsze struny mego serca. Kręgielki to moja „proustowska magdalenka”. Były w moim rodzinnym domu od zawsze, oczywiście za sprawą ukochanej babci Władeczki, która wypiekała je na początku grudnia i w ten sposób rozpoczynała przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Ciasto było ucierane w makutrze, kręcone kulką, za którą ja jako dziecko podążałam urzeczonym wzrokiem. Upieczone kręgielki babcia trzymała w specjalnie do tego przeznaczonych puszkach. W ten sposób nabierały one niezwykłej kruchości i głębi smaku, by w okresie świąt gwiazdkowych zachwycić wszystkich biesiadników. Nigdy i nigdzie, poza moim rodzinnym domem, tych niezwykłych ciasteczek nie spotkałam. Continue reading →